Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...
"Uczenie się nie jest efektem nauczania.
Uczenie się jest efektem działania podejmowanego przez tego, który się uczy".
John Caldwell Holt
© Wszelkie prawa w zakresie kopiowania i upowszechniania zamieszczonych na tym blogu tekstów i zdjęć w celach publicznych są zastrzeżone. Teksty i zdjęcia nie mogą być publikowane i powielane bez pisemnej zgody autorki.
Jeśli chcesz coś skopiować proszę napisz do mnie: m.m.kosicka@gmail.com
Natomiast w zaciszu domowym ze wszelkich pomysłów, metod, sposobów korzystajcie proszę do woli :)

10 listopada 2015

Na pisanie czasu brak...

Ech, zbieram się i zbieram.. i nie wychodzi. Nie wiadomo, od czego zacząć..
Żyjemy, nadal uczymy się w domu, egzaminy zdane (pięknie! średnia 5,5, trzy 6, a z matmy już tradycyjnie 4 ;))
Krzyś baaaardzo absorbujący jest. Ale przy Antosiu nasz blog też przez rok (prawie) świecił pustkami. Nie wiem, czy teraz uda się to zmienić. Będę próbować.
Może w końcu coś tu więcej napiszę, jak zacznę chociaż tak ciut, ciut.

Pozdrawiamy i do usłyszenia!

14 czerwca 2015

Budowa substancji - drobiny

W zeszłym roku dzieci uczyły się o stanach skupienia substancji. Rozróżniliśmy wtedy podział na ciała stałe, ciecze i gazy. Tym razem zastanawialiśmy się, jak te substancje są zbudowane.

Uczyliśmy się, że świat jest zbudowany z drobin. Chcąc wytłumaczyć lepiej chłopcom, czym są owe drobiny, pokazałam im sól, cukier biały i cukier brązowy. Dzieci od razu zauważyły, że różnią się one między sobą wielkością. I są drobne ;)





Każda substancja, ciecz, gaz i ciało stałe, jest zbudowana z drobin, jednak w każdej z nich te drobiny są inne, mają inną charakterystykę, cechy.

By zilustrować różnorodność drobin wykonaliśmy następujący eksperyment.
Potrzebne materiały to:
- woda w dzbanku
- spirytus salicylowy (może być inny)
- gruba strzykawka (u nas o pojemności 20 cm3, sztuk 3)
- szklanki/miseczki (u nas w sumie 5, dla jednej osoby minimum 2)


Zadaniem dzieci było nabranie strzykawką najpierw 10 cm3 wody i przelanie jej do pustej szklanki. Następnie nabranie strzykawką 10 cm3 spirytusu (umieszczonego wcześniej w drugiej pustej szklance celem łatwiejszego nabierania go) i wlania go do szklanki z wodą.


Czyli w jednej szklance mieliśmy zmieszane ze sobą 10 cm3 wody i 10 cm3 spirytusu. Ważne jest, by to podkreślić. Kolejnym krokiem było ponowne nabranie do strzykawki całej mieszaniny (niektórzy poznali nowe słowo) spirytusu i wody.


Jak myślicie, jaką objętość wskazywała podziałka na strzykawce?
Z matematycznego punktu widzenia, powinniśmy mieć 20 cm3substancji. W rzeczywistości otrzymanej mieszaniny jest nieco mniej, ponieważ drobiny wody i drobiny spirytusu różnią się między sobą wielkością. Nie jest to widoczne gołym okiem (od tego dnia Staś często używa tego określenia ;)), ale jedynie pod bardzo silnym mikroskopem.



Poniżej zdjęcie wykonane pod mikroskopem elektronowym, gdzie wyraźnie widać te różnice.


Dzieciaki były zdziwione i poruszone 
- zwłaszcza te co potrafią już dodawać ;)

By zobrazować (zrozumieć) jeszcze lepiej ten fakt, wykonaliśmy drugie doświadczenie.
Potrzebne materiały to:
- cukier biały
- fasola drobna (też biała :))
- gruba strzykawka (u nas o pojemności 20 cm3, oczywiście sztuk trzy)
- łyżeczka do herbaty (j.w. razy trzy)


Zadaniem małych uczniów było znowu odmierzenie po 10 cm3 danej substancji (cukru i fasoli) i wsypanie ich do szklanki.

 

Przy okazji było ćwiczenie motoryki małej ;)



 Niektórzy cukier podjadali...


Później wszystko zostało dokładnie wymieszana.
Czyli znowu powstała nam mieszanina :)



Następnie należało całość wsypać ponownie do strzykawki.  
Oczywiście okazało się, że zawartości jest mniej niż 20 cm3
Chociaż matematycznie byłoby inaczej, bo przecież 10 + 10 = 20 podkreślał Staś ;))
Tym razem widoczne było wzajemne ułożenie obydwu substancji, czyli cukru i fasoli, pokazujące nam, jak mogło to wyglądać w mieszaninie wody ze spirytusem.


W kolejnym poście opowiemy o właściwościach substancji.

Pomysły i inspiracje na doświadczenia oraz zdjęcie drobin substancji wykonane mikroskopem elektronowym zasięgnęliśmy z podręcznika "Na tropach przyrody" dla kl. VI Wydawnictwa Nowej Ery.



21 maja 2015

Zapraszamy na "Majówkę" :)

Maj to miesiąc Maryjny, czas szczególnego oddawania czci Matce Bożej podczas Nabożeństw majowych. Czy wiecie, że kiedyś Nabożeństwo Majowe nazywano "majówką"? Bardzo mi się to spodobało. Dzisiaj, co prawda, to słowo kojarzy nam się zgoła inaczej.
Może warto je odczarować? :)

Centralną częścią nabożeństwa jest "Litania Loretańska", hymn na cześć Najświętszej Marii Panny, który możemy odmówić lub odśpiewać. Inną modlitwą zwykle odmawianą w tym czasie jest "Pod Twoją obronę", śpiewamy też pieśni maryjne. Na koniec kapłan udziela błogosławieństwa Najświętszym Sakramentem. Jest to dla nas szczególny czas, kiedy możemy oddać chwałę naszej Mamie w Niebie, zawierzyć jej siebie i naszych bliskich, ważne sprawy i troski jakie nosimy w sercu. Czas napełniający radością i pokojem, świeżością i delikatnością, jak wiosenne kwiaty, które napawają nadzieją na nowe życie. Wiele ciekawych informacji na ten temat można przeczytać m.in. tutaj (klik).

Ponieważ od poniedziałku do czwartku mamy popołudniu zajęcia dodatkowe, ciężko jest nam uczestniczyć w codziennych majówkach, dlatego pomyślałam sobie, że warto je odprawiać w domu. Przecież kiedyś, a w mniejszych miejscowościach i wsiach zdarza się to (potwierdźcie!) nawet dzisiaj, ludzie spotykali się pod przydrożnymi kapliczkami i tam wspólnie odprawiali to piękne Nabożeństwo. Dlaczego nie zrobić tego w domu?

W Małym Gościu Niedzielnym w miesiącu maj był jeden z moich ulubionych wizerunków Maryi - niesamowity obraz Matki Bożej z Guadalupe. Znacie to objawienie? Jeśli nie, koniecznie o nim przeczytajcie tu (klik) oraz tu (klik). Wykorzystaliśmy ten cudowny wizerunek Najświętszej Maryi Panny by stworzyć naszą domową kapliczkę :)
Dzieci nazbierały kwiatków, ja przygotowałam modlitwy i mogliśmy wspólnie odprawić naszą Majówkę czyli Domowe Nabożeństwo Majowe. Staramy się teraz robić to codziennie :)



Wezwania Litanii Loretańskiej mówimy wszyscy. Anusia oczywiście sama je odczytuje, a chłopcom najpierw cicho czytam ja, by później oni mogli je głośno wypowiedzieć. Czasami nie jest to takie proste (przy okazji mamy ćwiczenie logopedyczne ;)) Jest radość, jest moc! Na Chwałę Bożą :)

Pomaga nam w tym ładna oprawa graficzna tej modlitwy, która jest wtedy atrakcyjniejsza dla dzieci. Nie pamiętam z jakiego pisma ją mamy, zakupionego już parę lat temu.


Korzystamy też z takich książeczek dla dzieci :)



Dni majowych jeszcze trochę jest, więc jeśli tak jak my nie macie możliwości uczestniczyć w tych pięknych nabożeństwach, zachęcamy Was do wzięcia sprawy w swoje ręce i  domowego oddawania czci naszej Mamie w Niebie :)



14 maja 2015

Roszpunka i Słońce Arizony

Chwalimy się!
Hura, hura - i cieszymy :)

Anulka miała przyjemność uczestniczyć w dwóch konkursach organizowanych przez Bibliotekę Publiczną w Rembertowie (klik). To nasza zaprzyjaźniona biblioteka skąd torbami (dosłownie!) wypożyczamy książki. Możemy wypożyczyć ich dość sporo, bo kart mamy aż cztery. A że potrzeby nasze rosną wprost proporcjonalnie do dzieci, książek stale przybywa. I czasami muszę brać aż dwie torby ;)
Obsługa jest przemiła - pozdrawiamy serdecznie! - i miejsce bardzo fajne. Jest kącik dla maluchów i planszówki do pogrania przy stolikach, i windą można się przejechać. Często jesteśmy w bibliotece z chłopcami w oczekiwaniu na Anię, która nieopodal ma w tym czasie angielski. W bibliotece odbywa się również wiele ciekawych spotkań oraz zajęć plastycznych i edukacyjnych dla dzieci (dla dorosłych również), m.in. co miesięczny cykl spotkań muzycznych "Pani nutka i przyjaciele", lekcje biblioteczne (o symbolach narodowych),  w tygodniu można wpaść na wtorkowe zajęcia plastyczne oraz na czwartkowe czytanki. Warto zaglądać na stronę pod zakładkę Informacje.

Wracając do konkursu. Dokładnie to były dwa: "Najpiękniejsze ilustracje do baśni braci Grimm" oraz "Moje literackie fascynacje". Przeczytaliśmy o nich cztery dni przed ostatecznym terminem składania prac. Chłopcy niestety nie chcieli uczestniczyć, ale Ania z wielką chęcią zabrała się do pracy.
Wykonała ilustrację do "Roszpunki" braci Grimm oraz napisała krótką recenzję do "Słońca Arizony" jednej ze swoich ostatnio ulubionych książek Wiesława Wernica.
Ku naszej wielkiej radości zdobyła, aż dwie nagrody. W konkursie plastycznym zajęła drugie miejsce w kategorii wiekowej 10-15 lat, natomiast w literackim pierwsze w kategorii wiekowej do lat 14.
W pisaniu córka była bezkonkurencyjna. Bo jedyna w swojej kategori wiekowej ;) Co nie zmienia naszej radości i dumy. Najbardziej się cieszymy z włożonego wysiłku i dobrej zabawy :)
Droga Biblioteko - dziękujemy za taką możliwość!

Poniżej fotorelacja :)


Laureaci konkursów- gratulujemy!


Nagrodzone prace plastyczne


 Ilustracja Ani do "Roszpunki"



Hura!!!




23 kwietnia 2015

Kosmos cz.II - Prom kosmiczny

Prom kosmiczny w odróżnieniu od rakiety, którą wykorzystuje się tylko raz, może podróżować wielokrotnie. W praktyce niestety różnie z tym bywało. NASA stworzyła 5 takich promów: Columbia, Chalenger, Discover, Endeavour i Atlantis. Kursowały one na orbitę i z powrotem od 1981 roku do 2011. Podróżowało nimi 350 astronautów z 16 krajów wypełniając przeróżne misje. Jedną z najważniejszych było umieszczenie na orbicie teleskopu Hubble'a. Bez wahadłowców nie powstałaby też Międzynarodowa Stacja Kosmiczna, w której astronauci mieszkają i prowadzą badania naukowe. Niestety nie zawsze było kolorowo, zwłaszcza bezpiecznie, oraz tanio (jednym z głównych celów było zredukowanie kosztów wynoszenia na orbitę ładunków i pasażerów).
Aktualnie trwają prace nad statkiem kosmicznym Orion, który ma być następcą wahadłowców, jednak nie jest on pojazdem wielokrotnego użytku.
Więcej o historii promów kosmicznych możecie obejrzeć na tym filmie. My oglądaliśmy go już dwukrotnie:


Podaję też tytuł i link, gdyby coś się nie otwierało
"Kosmos cz 6 Wahadłowce": https://www.youtube.com/watch?v=bpxK1yeBrGs

Rysunek promu kosmicznego i pomysł na realizację wypatrzyłam u Coscika ze strony www.edusio.pl (klik) już dawno temu. Czekał sobie spokojnie zgrany na komputerze na swój czas. I się doczekał. Pomysł wręcz przedni, o którym przypomniała mi niedawno znajoma. Kasiu M. dziękuję :)

Wystarczy wydrukować obrazek (u nas razy trzy), zalaminować i niespodzianka dla dzieci gotowa.


Przydadzą się jeszcze nożyczki i samoprzylepne rzepy ;)

Starszaki same wycinały rakiety i wahadłowiec. Antosiowi musiałam pomóc, by rakieta zachowała kształt ;) Potem niektórzy nawet je pokolorowali "bo w takim kolorze jest prawdziwy zbiornik na paliwo mamo!"...



Po wycięciu poszczególnych części promu przyklejaliśmy rzepy. Najpierw na zbiorniku na paliwo (największej i najdłuższej części) przyklejaliśmy połowę danego rzepa (u nas trzy). Następnie doczepialiśmy odpowiedni rzep do pary i na złączone rzepy odwrócone stroną z klejem nakładaliśmy kolejny element wahadłowca czyli tzw. orbiter (część promu przypominająca samolot ;)).  Podobnie zrobiliśmy z rakietami bocznymi tzw. boosters'ami. Mocowaliśmy rzepy na skrzydłach orbitera od spodu i znowu najpierw rzepy z klejem do pary i na nich dopiero rakiety boczne ( te długie i cienkie). Wystające fragmenty rzepów na rakietach można po przyklejeniu przyciąć nożyczkami. W ten sposób wszystko jest w miarę równo ;)









A potem już można zacząć zabawę. Wielokrotnie :)




Poćwiczyliśmy też naukę pisania (markerem do płyt CD). A co! 
To były jedne z pierwszych podpisów Staśka :)


I Antosia ;)


Podpisanie swoich promów kosmicznych (wszystkich jego części) jest niezmiernie istotne w rodzinie wielodzietnej... Wiadomo później, który wylądował pod kanapą, a który doleciał, aż na szafę.

Kosmos cz. I Układ Słoneczny (klik)

22 kwietnia 2015

Gwiazda z matmy. Ułamki.

Ja gwiazdą z matmy nie jestem, ale na szczęście jest Tomasz Gwiazda :)
Na jego stronie znajdziecie wspaniale wytłumaczone matematyczne zagadnienia z zakresu Szkoły Podstawowej i Gimnazjum w postaci filmów zamieszczonych na You Tube.


U nas dzisiaj były powtórki z ułamków :)


Polecamy!

Świetnie obrazuje też ułamki zwykłe zabawa, jaką znalazłam u Buby (klik).
Składamy starą gazetę na pół i na pół, i na pół, i tak aż do możliwie najmniejszej połowy ;) Zastanawiając się jaka to jej część. My doszliśmy do 1/128

 
Staraliśmy się też na każdym z kawałków utrzymać równowagę :)


Oczywiście najfajniej jest też ćwiczyć ułamki na pizzy. 
Najsmaczniej na prawdziwej, ale papierowe też się dobrze sprawdzają ;)
 

Można się nawet pomylić ;)


I nasza kuchenna tablica magnetyczna - niezastąpiona pomoc w nauce ;)